wnętrza
Polski design skazany na rozwój
Prezentujemy rozmowę OKK! z Ewą Mierzejewską – dziennikarką radiową i telewizyjną, od lat specjalizującą się w tematyce designu.
Jest Pani miłośniczką piękna, dobrego designu i luksusu, a Pani blog jest opiniotwórczym medium dla wielu ludzi, którzy szukają inspiracji i rzetelnej wiedzy na temat trendów we wzornictwie i urządzaniu wnętrz. Spodziewała się Pani takiego efektu zakładając swojego bloga?
- Tworząc stronę internetową, zawsze mamy nadzieję, że ktoś ją będzie czytał, że komuś będzie potrzebna. Ja też zakładałam mój serwis z taką nadzieją. Jednak nigdy nie miałam na celu tworzenia wielkiego portalu z milionami odsłon. Od początku stawiałam na jakość, a nie ilość. Chciałam pisać przede wszystkim o markach i produktach wyższej półki cenowej. Naturalną konsekwencją takiego postępowania jest ograniczony zasięg. To co luksusowe nie jest dla wszystkich i mój blog też nie jest dla wszystkich. Tak miało być – i to się udało.
Skąd pomysł na bloga właśnie o takiej tematyce?
Pracując w branży designu, zauważyłam, że w polskim Internecie nie ma miejsca dla mebli, akcesoriów i materiałów do wnętrz klasy premium i luxury. Ludzie zainteresowani właśnie takimi produktami nie są w stanie wyłuskać informacji o nich z całego morza nowinek. W dodatku zwykle nawet najbardziej wyrafinowane przedmioty czy rozwiązania opisywane są hasłowo, skrótowo i – przepraszam za brutalne określenie – byle jak. Człowiek patrzy na zdjęcie żyrandola za sto tysięcy, czyta podpis pod zdjęciem i nadal nie wie, dlaczego ten żyrandol jest tak koszmarnie drogi. Zwłaszcza że obok widzi kilka podobnych na pierwszy rzut oka lamp, dostępnych za grosze w najbliższym markecie budowlanym… Wciąż jesteśmy jako społeczeństwo mało wyedukowani w dziedzinie urządzania wnętrz, a jednocześnie bardzo tej edukacji pragniemy. Nie zgadzam się z teorią, że internautom wystarczą ładne obrazki. Owszem, większości wystarczą, ale są tacy, którzy są bardziej zainteresowani tematem, szukają pogłębionych informacji. Na przykład mają większe niż przeciętnie wymagania względem wnętrz i chcą wiedzieć więcej o wzornictwie najwyższej klasy. To dla nich stworzyłam mój blog. Przy okazji, pracując nad nim, sama też nieustannie się uczę. Mam wielką frajdę z poznawania nowych rzeczy i staram się tą pasją zarażać moich odbiorców. Nie zamierzam wchodzić w rolę przemądrzałej pani nauczycielki, która „o designie wie wszystko”. Dobrze wiem, że wiem bardzo niewiele.
Czym jest dla Pani luksus w designie?
Dla każdego luksus oznacza trochę co innego. Dla mnie to kompilacja najwyższej jakości z ograniczoną dostępnością. Czyli wszystko zaprojektowanie i wykonane po mistrzowsku, z najlepszych materiałów, a do tego na tyle kosztowne bądź unikalne, że może należeć tylko do nielicznych. Wiem, że dla wielu osób jedynym i ostatecznym wyznacznikiem luksusu jest nazwisko projektanta lub marka. Ja radziłabym nie wpadać w takie schematyczne myślenie, które może nas łatwo wyprowadzić na manowce. Zwłaszcza w Polsce, gdzie zamieszanie z pozycjonowaniem marek w designie jest ogromne. Wiele marek uważanych w Europie za średnie u nas traktowanych jest jako luksusowe, i odwrotnie, niektóre topowe marki są u nas niedoceniane. Poza tym coraz częściej zdarza się, że wielka firma znana z masowych, tanich produktów decyduje się na edycję bardzo drogiej, limitowanej serii albo przeciwnie – słynny designer tworzy tani produkt dla masowej marki. I co wtedy?
Jakie były początki Pani przygody z designem?
To była kręta droga. Zaczęła się podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim, w Instytucie Historii Sztuki. Kochałam malarstwo, ale ze wszystkich zajęć najbardziej lubiłam historię rzemiosła artystycznego pod kierunkiem profesor Sieradzkiej. Potem tak się ułożyło moje życie, że przez lata pracowałam w czasopismach kobiecych. Nie zajmowałam się sztuką, ale pod względem zawodowym to był ważny czas, bo poznawałam zasady tworzenia i prowadzenia tytułów prasowych. Uczyłam się od najlepszych, nie tylko w Polsce, ale też w Stanach Zjednoczonych. Wreszcie dziesięć lat temu zaproponowano mi stanowisko redaktora naczelnego „Domu & Wnętrza”. Tak historia zatoczyła koło, wróciłam do swojej pierwszej pasji. Potem przyszła pora na telewizję, Internet i mnóstwo innych działań.
Jak z perspektywy czasu ocenia Pani tę przygodę?
Jestem z natury uzależniona od ciągłego rozwoju, lubię odkrywać nowe przestrzenie, poznawać nowe rzeczy i przekraczać własne bariery. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja po prostu lubię się uczyć. Działając w branży designu, dane mi było uczyć się wielu rzeczy, na przykład tworzenia programów telewizyjnych. Kiedyś była to dla mnie czarna magia, teraz umiem wymyślić całą koncepcję, format programu, zdobyć sponsorów, napisać scenariusz i jeszcze wystąpić przed kamerą. Wymyśliłam sobie, że będę miała własny blogo-portal, więc musiałam nauczyć się od podstaw pracy w Internecie, przy okazji rozstając się z wieloma przyzwyczajeniami wyniesionymi z prasy (to było chyba najtrudniejsze). Zdarzyło mi się pracować jako wicedyrektor i PR manager w nowo powstałej firmie reprezentującej kilkadziesiąt luksusowych marek – i musiałam w przyspieszonym tempie poznać nowe obszary działania, w tym ogólne zasady kreowania marki, sprzedaży i marketingu. Przy okazji wgryzłam się w temat mediów społecznościowych. W tym roku zorganizowałam po raz pierwszy w życiu dużą imprezę targową: „STREFĘ DESIGNU ewa & wnętrze” na Targach Dom Inteligentny. Miałam na to trzy miesiące i czułam się trochę tak, jakbym skakała na główkę do głębokiej wody. Co jest o tyle dobrym porównaniem, że naprawdę nigdy dotąd nie wykonałam takiego skoku… I znowu nie miałam wyjścia: musiałam nauczyć się mnóstwa nowych rzeczy. Na szczęście impreza się udała, głównie dzięki wspaniałym ludziom, z którymi przyszło mi współpracować. A teraz przede mną kolejny zwrot, czyli kierowanie redakcją „Domu & Wnętrza”, mojego ukochanego czasopisma, do którego wróciłam po trzech latach przerwy. Wprawdzie to będzie praca w znanym mi tytule, ale za to w nowym (dla mnie) wydawnictwie. Czyli zdobywanie nowych doświadczeń mam gwarantowane. No i proszę mi powiedzieć, jak ja mam to wszystko „oceniać z perspektywy czasu”? To po prostu przygoda życia!
Poprowadziła Pani duży, bardzo odważny autorski projekt „STREFA DESIGNU ewa & wnętrze” podczas Targów Dom Inteligentny w Krakowie, zapraszając do współpracy najciekawsze Pani zdaniem, dostępne na naszym rynku produkty wyposażenia wnętrz. Jak ocenia Pani nasz rynek i co ma nam do zaproponowania?
Nasz branża wyposażenia wnętrz nieustannie rośnie. Nic dziwnego, ponieważ Polacy są coraz bardziej świadomi tego, jak mieszkają. Coraz większą wagę przywiązują do swojego najbliższego otoczenia, wydają coraz więcej pieniędzy na meble i dodatki. Czytałam ostatnio wyniki badań przeprowadzonych dla jednego z większych polskich producentów mebli. Wynika z nich niezbicie, że wreszcie statystyczny Polak zaczął wymieniać meble i inne sprzęty domowe z powodu innego niż to, że się zużyły. On chce je wymienić i robi to – bo przestały mu się podobać, nie pasują mu do stylu wnętrza. To jest prawdziwy przełom. Zresztą proszę się rozejrzeć wokół – wszędzie atakują nas reklamy sklepów z artykułami wyposażenia wnętrz i coraz więcej jest tych reklam nastawionych na wygląd przedmiotów, a nie tylko na ich użyteczność i cenę. Mam własną teorię na ten temat. Uważam, że to kolejny, naturalny etap po przemianach ustrojowych z 1989 roku. Jesteśmy społeczeństwem, które wciąż nadrabia zaległości z kilkudziesięciu lat. Najpierw zaspokoiliśmy nasze najpilniejsze potrzeby: kupiliśmy sobie markowe ubrania, buty, torebki, kosmetyki, potem sprzęt elektroniczny i samochody. Następne były kulinaria – podnieśliśmy o parę pięter poziom wiedzy i umiejętności w tym zakresie. Teraz przyszedł czas na wzornictwo, architekturę, wystrój wnętrz. Proszę mi wierzyć, jesteśmy w kluczowym momencie. Za chwilę wszyscy będą mówić tylko o designie. Rynek wyposażania wnętrz w Polsce jest skazany na rozwój.
Jakie Pani widzi perspektywy na przyszłość dla naszego rodzimego designu? Czy przyjdzie taki moment, kiedy usłyszymy „luksusowy produkt, bo polski”?
Stworzenie i wypromowanie marki luksusowej to bardzo długi, żmudny proces, który nie zawsze musi się zakończyć sukcesem. Sam fakt, że produkt jest doskonały, niestety niczego nie gwarantuje. Potrzeba jeszcze znajomości zasad marketingu dóbr luksusowych, konsekwencji we wprowadzaniu ich w życie i… ogromnych pokładów cierpliwości. Tymczasem w Polsce większość osób wciąż uważa, że luksusowe równa się „zagraniczne”, najlepiej włoskie lub francuskie. Mimo to niemal każdego tygodnia mam przyjemność spotykać ludzi, którzy pracują nad tworzeniem od podstaw polskich marek luksusowych. To pasjonaci, którzy mają świadomość, że ich praca przypomina porywanie się z motyką na słońce – a jednak podejmują ryzyko. Bardzo im kibicuję i staram się ich wspierać, na ile to możliwe. Na moim blogu napisałam już kilka artykułów o polskich luksusowych markach. Mam nadzieję, że odwiedzający następną „STREFĘ DESIGNU ewa & wnętrze”, która tym razem odbędzie się w Warszawie, będą mogli zobaczyć „na żywo” każdą z nich.
Ewa Mierzejewska
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce designu. Wieloletnia redaktor naczelna magazynu „Dom & Wnętrze”. Autorka programów telewizyjnych, prezenterka i scenarzystka (m.in. „Wnętrze Ewy Mierzejewskiej” w Domo+). Prowadzi własny blog www.ewaiwnetrze.pl. Występuje w roli konsultanta i doradcy dla firm z branży wyposażenia wnętrz.