Designteka

miejsca

Romans sztuki z miastem

09.10.2019

Zaskakują, zdobią, nierzadko zachwycają albo budzą kontrowersje. Murale, czyli wielkoformatowa, ścienna sztuka, w szalonym tempie zyskują na popularności i bez wątpienia już od kilkunastu lat pełnią bardzo istotną rolę w ikonografii miejskiej, wybijając się wyraźnie na pierwszy plan spośród innych wizualnych form przekazu. Jeszcze do niedawna uznawane za sztukę niszową, dziś na stałe wkomponowały się w miejski krajobraz dając nowe życie nie tylko starym murom budynków, czy zapomnianym zaułkom, ale też wielu świeżo oddanym osiedlom mieszkaniowym, które pokochały street art… z wzajemnością.

Nic tak nie odmienia szarych miast jak sztuka uliczna, która nie boi się dużego formatu i eksperymentów ze stylem i ekspresyjną formą. Współczesne murale potrafią wybić przechodniów z miejskiego pędu i wywołać szereg, niekiedy skrajnych, odczuć – od radości czy dumy aż po zdziwienie. Nowe oblicze sztuki muralu tworzy pole do interakcji między ludźmi, wprowadza element optymizmu, nadaje przestrzeniom kolorytu, a mieszkańcom pozwala budować więź z miastem. Wielkoformatowe dzieła niegdyś krytykowane na szeroką skalę, doczekały się wreszcie zasłużonego szacunku i statusu ważnego elementu przestrzeni miejskiej.  Potwierdza to ogromna ilość prestiżowych konkursów, otwartych galerii i festiwali organizowanych przez władze polskich miast, angażujących uznanych artystów związanych ze sztuką muralu, a także rozkwit tzw. turystyki muralowej. Nasz rodzimy street art od wielu lat należy do ścisłej, światowej czołówki za sprawą silnej sceny muralowej – z dumą możemy pochwalić się pracami Etam Cru, czy Natalii Rak, którzy zupełnie odcinają się od powszechnie znanej i kultowej sztuki Banksy’ego.

Bardzo się cieszę, że w końcu i w Polsce sztuka ulicy zaczęła być zauważana i traktowana jako jeszcze jedna forma wypowiedzi artystycznej. Akceptujemy wreszcie jej obecność, co jest o tyle istotne, że murale mocno ingerują w przestrzeń publiczną. W krajach Europy Zachodniej i w USA ten nurt ma dłuższą tradycję, a ostatnio dynamicznie się rozwija – komentuje Ewa Mierzejewska, uznana historyk sztuki i współorganizatorka Targów Sztuki Dostępnej.

Z JASKIŃ NA SUFITY I MURY

Najogólniej rzecz ujmując, mural to każdy obraz powstały bezpośrednio na ścianie i przy takim założeniu historia murali sięga malowideł z czasów prehistorycznych. Liczące sobie ponad 30 tysięcy lat wizerunki w Jaskini Chauveta we Francji i niewiele młodsze dzieła odnaleziono w słynnym Lascaux, Altamirze, egipskich piramidach, w budynkach mieszkalnych okrytych pyłem wulkanicznym Pompejów, czy w ruinach pałacu Knossos na Krecie. Węższa definicja ujmuje murale, jako wielkoformatowe dzieła dekoracyjne malarstwa ściennego, których korzeni możemy doszukiwać się w starożytnych freskach wykonywanych w kościołach i wnętrzach reprezentacyjnych. Nie mniej, za kolebkę współczesnego muralu bezsprzecznie uznawany jest Meksyk, gdzie tradycja murali, sięga czasów międzywojnia. Wtedy właśnie ta forma artystycznej ekspresji zaczęła gwałtownie zyskiwać popularność i szybko stała się ikoną współczesnej sztuki ulicznej, tuż obok graffiti. Lata 20. i 30. XX wieku to czas aktywnej działalności Trzech Wspaniałych, czyli grupy artystów, w której skład wchodzili José Orozco, David Siqueiros i najlepiej chyba znany, Diego Rivera, mąż słynnej Fridy Kahlo. Ich wielkoformatowe malowidła ujmowały głownie temat historii kraju, promując idee marksistowskie oraz rewolucyjne hasła. Chociaż ich styl był skrajnie różny, to ich dziełom przyświecały te same idee polityczne. Artyści z Los Tres Grandes, oczywiście w różnych okresach czasu, mieszkali w Stanach Zjednoczonych, gdzie z powodzeniem spopularyzowali sztukę politycznie i społecznie zaangażowanych murali, która dość szybko „poniosła” się dalej w świat.

Chociaż od czasów starożytnych do epoki odrodzenia i baroku pierwotnym założeniem malowideł ściennych był wymiar czysto artystyczny, to z czasem zaczęto wykorzystywać ich potencjał w innych sferach. Murale stały się nośnikami treści reklamowych, a także sposobem wyrażenia poglądów na kwestie społeczne i polityczne. Wśród rzeszy anonimowych artystów tworzących w tym nurcie wyróżnia się kultowy już Banksy, który stał się kultowym komentatorem naszych czasów. Tajemniczy artysta z Bristolu zaczynał od graffiti, a z czasem swoje poglądy zaczął przedstawiać na miejskich murach za pomocą szablonów. Murale jego autorstwa dotyczą aktualnych problemów polityczno-społecznych, kpią z kultury masowej, obnażają głupotę władz i instytucji rządowych, czy koszmar wojny.

Nierzadko twórcy z kręgu street-art czy urban-art stają się prawdziwymi gwiazdami, a ich prace osiągają bardzo wysokie ceny na rynku sztuki. Co ciekawe, twórcy murali znad Wisły są bardziej znani za granicą niż u nas. Ważnym wydarzeniem, które pomogło zwrócić uwagę szerokiej publiczności na street-art, były pierwsze Targi Sztuki Dostępnej w marcu 2019. Podczas targów prace czołowych polskich artystów zaprezentowała galeria Brain Damage z Lublina, uchodząca za jedną z najbardziej renomowanych europejskich galerii związanych z nową sztuką ulicy. Ta sama galeria zaoferowała także do sprzedaży trzy grafiki Banksy’ego, co wywołało prawdziwą sensację na targach i poza nimi – dodaje Ewa Mierzejewska.

Murale Banksy’ego można oglądać głównie w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, jednak od niedawna można zobaczyć serię jego obrazów na murach zniszczonych domów w Strefie Gazy. Losy jego murali były różnie – niektóre zamalowano, inne szybko stały się atrakcją turystyczną, a niektóre sprzedano na aukcjach za niewyobrażalne sumy.

CZAR PRL-u

Na naszym rodzimym podwórku murale zyskały ogromną popularność w czasach PRL. Ta forma sztuki doskonale służyła komunistycznej propagandzie i stała się wziętą bazą reklamową dla przedsiębiorstw, fabryk i instytucji państwowych, a czasem władze wykorzystywały ją, by wzmacniać robotniczy etos i ducha współpracy. W tym czasie na Zachodzie artyście tworzyli murale zaangażowane, które były nośnikami wartości i oczekiwań społecznych, więc i w Polsce w opozycji do działania władz, masowo powstawały anonimowe dzieła o charakterze krytykującym komunistyczny reżim w mniej lub bardziej dosłowny sposób. W latach 90. murale zostały zastąpione reklamami wielkoformatowymi, utraciły funkcję marketingową i powoli znikały z przestrzeni miejskiej – zamalowano je warstwami nowej farby albo odchodziły w niepamięć razem z budynkami przeznaczonymi do rozbioru.

W NOWYM WYDANIU

Kultura murali odrodziła się na polskich ulicach w zaskakującym tempie i z wielkim rozmachem, którego mogą nam pozazdrościć największe stolice sztuki. Polski street art, rozpoznawalny na całym świecie, reprezentują artyści i gigantyczne dzieła, obok których nie można przejść obojętnie. Etam Cru, M-City, Natalia Rak to tylko kilka przykładów wybitnych artystów, których pseudonimy czy nazwiska znane są nie tylko w Europie. Władze miejskie szybko dostrzegły ogromne korzyści z murali – to ukłon w stronę artystów, mieszkańców, ale także i turystów. W Poznaniu, Łodzi, Katowicach, Krakowie czy Gdańsku turystyka muralowa przeżywa renesans – władze miast organizują tu wiele festiwali, wystaw i innych inicjatyw związanych z rozwojem i propagowaniem sztuki muralu, a także oferują szereg wycieczek i alternatywnych przewodników szlakiem dzieł sztuki już obecnych w przestrzeniach miejskich. Samorządy i organizacje non-profit promujące polską sztukę gwarantują, że warto zboczyć z utartych ścieżek i podążyć w głąb miasta w poszukiwaniu wielkoformatowych obrazów, ukrytych w zakamarkach ulic, mostów, czy osiedli.

SZTUKA ULICY PRZYJAZNA MIESZKAŃCOM

Miasta nie tylko zapewniają przestrzeń wystawienniczą dla wielkoformatowych realizacji – to w nich dorastają i tworzą kolejne pokolenia znakomitych artystów, których murale upiększają budynki i ich otoczenia, ale też wzbogacają społeczności lokalne o ciekawe doświadczenia, nie tylko estetyczne. Murale bawią, koją, skłaniają do analizy, a czasem nawet „uwierają” – angażują mieszkańców na wiele sposobów. Nie dziwi więc fakt, że deweloperzy za pomocą tematycznych murali starają się nadać ton swoim inwestycjom, wyróżnić je na tle konkurencji i tym samym podkreślić, że street art, jako zjawisko artystyczne, ma swój udział w tworzeniu tożsamości społeczności lokalnych w obrębie osiedli. Trend na umieszczanie wielkoformatowych obrazów na terenie nowych osiedli mieszkaniowych umacnia się, a korzystają na tym wszyscy – artyści mogą podzielić się swoim talentem, a wspólnoty mieszkaniowe mogą pochwalić się kolejnymi dziełami godnymi wizyty niejednego miłośnika sztuki.

Murale są dość popularnym w ostatnich latach elementem zdobiącym zamknięte osiedla. Najlepiej świadczy o tym ilość naszych realizacji i te, które zostały zaplanowane. Wysoko cenimy sobie jakość wykonania i dopasowanie konceptu do otoczenia. Nasze prace są wynikiem działania zespołu utalentowanych artystów, a do projektowania murali zapraszamy najlepszych ilustratorów takich jak Tytus Brzozowski, czy Ania Rudak – komentuje Łukasz Bieniek ze studia Ideamo, odpowiedzianego m.in. za mural w stylu hygge na gdańskim osiedlu Vialo w nowej inwestycji dewelopera TPS Reapolis.

O TPS/Reapolis

Grupa TPS/Reapolis to zespół ekspertów, których pasją są nieruchomości. Grupa działa na rynku nieruchomości od 2005 roku i jest jednym z najbardziej doświadczonych deweloperów w Polsce Północnej. Prężnie działa na rynku nieruchomości mieszkaniowych – inne projekty to m.in. osiedle Obotrycka i Argentum. Grupa działa także na rynku nieruchomości komercyjnych jako zespół profesjonalnych zarządców.

Więcej o inwestycji: http://vialo.tps.pl

Wizytówki

{designteka.pl}

{designteka.pl} to nowoczesny portal internetowy poświęcony wszystkiemu co związane z designem.

Piszemy o interesujących produktach, trendach, miejscach oraz wydarzeniach w polskim i światowym designie...

dowiedz się więcej

Twój artykuł w designtece

Chcesz opublikować ciekawy artykuł lub podzielić się z innymi ciekawym wydarzeniem?

dowiedz się więcej

Sugestie

{designteka.pl} to także Twoja strona!
Jeśli chciałbyś coś zasugerować
lub podzielić się z nami swoją opinią...

napisz do nas